Przeskocz do treści

Mistrzowie nowoczesnego handlu

by w dniu 27/11/2013

Mając nagłą potrzebę posiadania papierowych toreb (nie pytajcie) udałam się komputera celem wynorania ich w internecie (zwykle zakupy online wychodzą mi taniej, niż przejechanie się do miasta po daną rzecz, już nie mówiąc o tym, że dalece szybciej).

Wszystkie sklepy miały za małe torebki, tylko jeden miał A3. Trochę mieli chujowy interfejs i brak wyszukiwarki;  musiałam się przeklikać przez wszystkie produkty w sklepie, żeby coś znaleźć, lekki facepalm, no ale niech im będzie.

Zaklikałam torby i jeszcze jakieś koperty, whatever, przeszłam do płatności, kazali podać adres, logiczne, telefon, no okej. Coś mnie tknęło w momencie jak przy etapie „płatność” była tylko informacja jakie karty sklep przyjmuje, wtem! koniec. Dziękujemy za zakupy w naszym sklepie, nasz pracownik skontaktuje się z panią celem omówienia metody płatności.

Wtf? Kurier przyjedzie z terminalem, jak robi Alma, albo wyślą paczkę za pobraniem? Przyślą mi fakturę PayPalową? O jeżu kolczasty, a może nie zauważyli, że mamy drugą dekadę XIX wieku i zechcą żebym zapłaciła kartą przez telefon?!

Bingo. Po kilku minutach zadzwoniła pani i na wstępie powiedziała, że właściwie to mogę przejechać się do nich te piętnaście kilometrów, zapłacić na miejscu i zabrać sobie zakupy. Już ozięble ale nadal uprzejmie spytałam ją jaki wobec tego jest cel robienia zakupów online, skoro i tak trzeba po nie pojechać. Przyznała mi rację, hihi, haha, i zapytała mnie o numer mojej karty płatniczej. Odrzekłam, że wolałabym nie podawać go przez telefon, i ostrożnie spytałam (ten mój optymizm i wiara w ludzi mnie kiedyś zgubią) dlaczego nie mają płatności online, jak każdy normalny sklep obecnie, na co pani zaczęła mi opowiadać że przez telefon jest bezpieczniej płacić, bo do internetu włamują się, wie pani, hihi, hakerzy i mogą wykraść dane!!!!111jedenjeden, a ona tu ma terminal i wpisze numer mojej karty w terminal i będzie zapłacone, takie to wygodne!

Już dość wkurwiona ale nadal ozięble uprzejma spytałam jaką mam w takim razie gwarancję co się stanie z numerem mojej karty po zakończeniu transakcji, na co tembr głosu pani przeszedł w falset, a chichot w ultradźwięki i powiedziała, że no wie pani, musimy mieć obustronne zaufanie do siebie, bo bez zaufania nie możemy razem robić interesów, a jak mi się nie podoba przez telefon to mogę jej dane wysłać mailem (lol).

Kiedy skończyła monolog, poprosiłam ją uprzejmie, najwyższym wysiłkiem siły woli powstrzymując się od wyrażenia opinii na temat jej potencjału intelektualnego, żeby anulowała moje zamówienie.

Toreb papierowych A3 nadal nie mam.

2 Komentarze
  1. co porobisz, i takie nieprzyjemności bywają

  2. haha, ja kiedys tak zamowilam telefon na allegro. mysle sobie kurde super okazja wszystko pieknie jakas podroba chinska pewnie bo prawie polowe drozszy ale co tam napalilam sie i kupuje. przelalam gosciowi kase, na telefon czekalam 2 miesiace, dopiero jak go poinformowalam, ze jezeli nie odda mi pieniedzy, to zalatwie ta sprawe w inny sposob, to zwrocil mi kase. teraz to sie smieje sama z siebie, co ja musialam miec w glowie jak go kupowalam :DDD

Dodaj odpowiedź do yoshi Anuluj pisanie odpowiedzi